Na wstępie muszę przyznać, że fanem serii The Walking Dead jestem głównie ze względu na nacisk jaki Robert Kirkman, twórca komiksu, kładzie na rys psychologiczny bohaterów oraz interakcje pomiędzy ich charakterami w ekstremalnej sytuacji jaką jest apokalipsa zombie. Sięgając po jego kolejne dzieło, wydawaną w Polsce przez Mucha Comics serię Outcast - Opętanie, chciałem przekonać się czy takie podejście to była jednorazowa sprawa czy może jest to, jak podpowiadało mi przeczucie, coś co definiuje jego podejście do tworzenia opowieści. Czy po lekturze dwóch pierwszych zbiorczych tomów mogę odpowiedzieć na to pytanie?
Głównym bohaterem komiksu jest Kyle Barnes, młody człowiek, który całe życie walczy ze swoimi demonami. Dosłownie. Poznajemy go gdy żyje w prawie zupełnej izolacji od społeczeństwa po tym jak opuściła go żona z córeczką przekonana, że po kilku latach szczęśliwego wspólnego życia, któregoś dnia pobił je obie praktycznie bez powodu. Prawda jest jednak niestety dużo bardziej przerażająca. Kobieta nie zdaje sobie sprawy, że została opętana przez demona, którego Kyle dosyć brutalnie wyegzorcyzmował biorąc na siebie winę za powstałe obrażenia. Zrobił to bo nie było to pierwsze opętanie w jego życiu. Wiele lat wcześniej podobny przypadek spotkał jego matkę, która w rezultacie zapadła w śpiączkę, z której się nie wybudziła. Kiedy zgłasza się do niego lokalny ksiądz z dziwnym przypadkiem opętania młodego chłopca, oporny z początku, Kyle postanawia pomóc mając nadzieję, że w jakiś sposób pomoże mu to zrozumieć to co się stało w jego dotychczasowym życiu.
W dwóch pierwszych tomach Kirkman prowadzi akcję dosyć powoli poświęcając równolegle sporo czasu na przedstawienie głównych postaci, ich motywacji i charakterów. Nieśpiesznie dowiadujemy się kim, tak naprawdę, jest Kyle i skąd biorą się tak liczne przypadki opętań w jego życiu. Z czasem całość historii skręca od początkowegoklimatu "Egzorcysty" w coś bardziej w stylu "Armii Boga". Dowiadujemy się, że jest jakiś większy plan, którego nasi bohaterowie są częścią i czuć w powietrzu zbliżającą się wielka konfrontację z tajemniczym przeciwnikiem.
Kreska Azacety sprawdza się w takim klimacie znakomicie dopełniając klimatem dobry scenariusz Kirkmana. Mroczny, ciężki klimat dopełnia przytłumiona kolorystyka w stylu noir.
Mam wrażenie, że w Outcast - Opętanie Robert Kirkman chciał stworzyć prostszą, bardziej bezpośrednią i zamkniętą historię, która jednak nie uciekała by od psychologicznej głębi i prawdy w zachowaniach postaci. Po dwóch pierwszych tomach czuję trochę, że to takie The Walking Dead Lite - koncentracja na bohaterach ale w bardziej zamkniętej, skończonej formie. Ryzykiem takiego podejścia jest fakt, że wymusza ono jasno sprecyzowane zakończenie. Wielu twórców sobie z tym nie daje rady zostawiając fanów niespełnionych i rozczarowanych. Po dwóch pierwszych częściach jestem bardzo ciekawy jak poradzi sobie z tym Robert Kirkman i chęcią sięgnę po kolejne tomy komiksu.
W dwóch pierwszych tomach Kirkman prowadzi akcję dosyć powoli poświęcając równolegle sporo czasu na przedstawienie głównych postaci, ich motywacji i charakterów. Nieśpiesznie dowiadujemy się kim, tak naprawdę, jest Kyle i skąd biorą się tak liczne przypadki opętań w jego życiu. Z czasem całość historii skręca od początkowegoklimatu "Egzorcysty" w coś bardziej w stylu "Armii Boga". Dowiadujemy się, że jest jakiś większy plan, którego nasi bohaterowie są częścią i czuć w powietrzu zbliżającą się wielka konfrontację z tajemniczym przeciwnikiem.
Kreska Azacety sprawdza się w takim klimacie znakomicie dopełniając klimatem dobry scenariusz Kirkmana. Mroczny, ciężki klimat dopełnia przytłumiona kolorystyka w stylu noir.
Mam wrażenie, że w Outcast - Opętanie Robert Kirkman chciał stworzyć prostszą, bardziej bezpośrednią i zamkniętą historię, która jednak nie uciekała by od psychologicznej głębi i prawdy w zachowaniach postaci. Po dwóch pierwszych tomach czuję trochę, że to takie The Walking Dead Lite - koncentracja na bohaterach ale w bardziej zamkniętej, skończonej formie. Ryzykiem takiego podejścia jest fakt, że wymusza ono jasno sprecyzowane zakończenie. Wielu twórców sobie z tym nie daje rady zostawiając fanów niespełnionych i rozczarowanych. Po dwóch pierwszych częściach jestem bardzo ciekawy jak poradzi sobie z tym Robert Kirkman i chęcią sięgnę po kolejne tomy komiksu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz